»

sty 11

Nowy rok – nowy krok

Taaa – jak podaje znane dzieło polskiej kinematografii, na każdym zebraniu jest tak, że od czegoś trzeba zacząć… Z blogiem podobnie więc – ZACZYNAMY.

Tak się porobiło, że rozmawiając ostatnio o tym i owym, wielokrotnie stwierdzaliśmy, że to byłby niezły temat na bloga. Zatem nie ma co gdybać tylko trzeba spróbować – może ktoś będzie tego samego zdania. Faktem jest, że ostatnimi czasy nie cierpimy na brak tzw. przypadków wszelakich. Dla naszych potencjalnych czytelników dodamy w tym miejscu kilka wyjaśnień. Jesteśmy małżeństwem, mieszkamy w ulubionym przez nas Wrocławiu i lubimy się bardzo, choć czasami mniej – ale tylko trochę i na chwilę ;) Jak można zauważyć w opisie bloga,  jedno z nas zmaga się z pewną dość niewdzięczną chorobą – stwardnieniem rozsianym. To ja – Tomek. Ponieważ fakt ten nie jest żadną większą tajemnicą, a dosyć mocno wpływa nasze przypadki, temat będzie się zapewne przewijać w tym co napiszemy.

Dobra to może jakiś przypadek:

Ostatnio dosyć często kursujemy do Łodzi – a jest to zajęcie wyjątkowo niewdzięczne i męczące (do 6h w zadymce śnieżnej ze slalomem między wielkimi jak koła dziurami). Dokładnie wyjeżdżając już ze wspominanego miasta zatrzymaliśmy się przed przejściem dla pieszych biegnącym przez dwie trójpasmowe jezdnie na wylotówce. My i jeszcze jeden samochód, ogólnie luzik.  Po chwili na przejście za starszą panią wchodzi kot – dodamy, że dokładnie i w całości CZARNY – i spokojnie, bez pospiechu, z wyluzowaną mordką przechodazi sobie dokładnie na zielonym świetle to całe, bardzo dłuuuugie przejście dla pieszych. Czy koty widzą kolory?? I czy znają się na sygnalizacji świetlnej? Całe zajście, tuż na starcie trasy powrotnej zinterpretowaliśmy tak, że kot po pierwsze przeszedł a nie przebiegł nam drogę, po drugie skoro na pasach to na pewno był to bardzo bezpieczny czarny kot. I tego się trzymamy.

1 komentarz

  1. Saddamus

    Mielismy podobna sytuacje w Jeleniej Gorze, tylko tam nie bylo starszej pani.
    Byl kot przed przejsciem dla pieszych (tylko kot).
    Stal grzecznie i czekal. Jak swiatlo zmienilo sie na zielone, ten ruszyl i zupelnie bez pospiechu przeszedl po pasach.
    Nawet jesli nie widza koloru, moga rozroznic gora / dol, ale to i tak wygladalo conajmniej dziwnie.

Komentarze zostały wyłączone.