«

»

cze 06

W biegu

Szalony tydzień dobiegł końca.. nie wiem nawet kiedy.. a już zaczął się następny (jak już wspominałam ktoś ewidentnie kradnie mi czas). Pogoda Tomkowi dawała w kość, daje zresztą nadal. Ale komu nie daje. Nawet tacy wielbiciele ciepła jak ja nie dają rady :) Zwłaszcza w tramwaju czy autobusie. Fuj! I jeszcze te  zawirowania „prawie burzowe”. Zbiera się kotłuje i ostatecznie nic się nie dzieje..

Wczoraj na szczęście udało nam się złapać chwilę oddechu…  I nawet trochę czasu na rozrywkę ;) Poszliśmy na żużel.  To był mój pierwszy raz ;) Dałam się namówić Tomkowi i muszę przyznać, że podobało mi się. Może trochę za dużo przerw na poprawianie nawierzchni, ale skoro tak musi być, niech będzie. Przyjemny do oglądania sport. Chyba dam się namówić na powtórkę z tej rozrywki :)

Minęło też kilka dni bez pisania ale już się poprawiamy. Trochę nie było kiedy, trochę chcieliśmy odsapnąć od klimatu zmiennej pogody i samopoczucia przenoszonych do bloga i chyba się udało, bo weekend był już całkiem ok:) I mam nadzieję, że pomimo nadchodzących mocnych zawirowań za oknami, w nastroju nic się nie zmieni…

Aha a na żużlu były publiczne oświadczyny, takie w stylu – miałem trochę stracha ale wyyyjdziesz za mnie? odp: nooo… Dziewczyna niby zaskoczona, ale tak jakoś nie do końca… :) Przyznam, że nasze też nie wyglądały jak z amerykańskiego filmu, ale moje nooo w odpowiedzi na cooo było takie przytulne i miłe… I prywatne ;)