Wczoraj miałem świetny pomysł na dobry początek, zgrabne rozwinięcie i zakończenie trafną puentą. Od wczoraj nastąpiły jednak duże zmiany, myślę, że usprawiedliwione, a moje aktualne zlasowanie mózgu znajduje przyczyny zewnętrzne. Błyskotliwie nie będzie, będzie po prostu..
Pomimo samopoczucia w tzw. kratkę i wstępnie zapowiedzianej na wczoraj nieobecności, ze względu na przygniatającą ilość tzw. roboty założyłem, że dam radę i pojechałem. Wczorajszy dzień pokazuje jednak, że czasami planów zmieniać nie warto.
Kuśtykając w celu i w kierunku.. zetknąłem się bowiem z oporem materii.. i to bardzo twardym oporem. Materią okazała się kostka brukowa, na której co nie co rozwaliłem głowę.. tracąc chwilowo kontakt z wizją, a przy okazji odbijając i obijając sobie wszystko co upadając przy poślizgu na plery obić można.
Po odzyskaniu świadomości i kilku wykonywanych w panice „ćwiczeniach” oddechowych, jakoś się wygramoliłem, zebrałem bryle, które odfrunęły kawałek za mnie i dotarłem do biura. Heh jak ja nie lubię tej taniej sensacji i szefa frustracji.. ale co robić. Dość, że zachowywałem się specyficznie, bo nie mogłem ogarnąć czy bardziej boli stanie czy siedzenie, chodzenie czy bezruch. Stanęło na siedzeniu i czekaniu na wezwaną karetkę. Jadąc do szpitala i oglądając z nowej, znowu leżącej perspektywy, mijane billboardy reklamowe, myślałem, że to co najgorsze w mojej przygodzie już za mną.
Okazało się jednak, że na miejscu, dyżurujący lekarz chirurg miał zły dzień, bardzo zły dzień, właściwie przejebanie zły dzień.. w związku z czym każdy w jego otoczeniu, czy w kitlu czy na łóżku, miał równie przejebane.
Na dzień dobry usłyszałem wrzask, mniej więcej cyt.: że to skandal, że przywieziono mnie karetką, że sam mogłem sobie przyjechać i mam się wynosić za drzwi i czekać i tak właśnie będę tam siedzieć i czekać 6 godzin, nie, nawet 8 godzin, tak mam natychmiast wyjść… stoczyłem się zatem z łóżka, ratownicy spuścili oczy no i się wyturlałem. Jakoś mnie zamurowało i murowało wszystkich, bo koleś tak jeździł po ludziach przez kilka godzin. Wyrzucał dalej, odsyłał, kobietę przywiezioną z innego szpitala kazał zabierać z łóżka i wyjeżdżać z nią, zabierać bo on wcześniej rozmawiał i ma tu jej nie być, bo jakiś zły adres jej szpitala i on papierów nie przyjmie. Bluzgi i wrzaski .. Kiedy ochłonąłem dotarło do mnie, że nikt nie zareagował.. ja też..
Po prześwietleniu i TK które szczęśliwie wykazały, że nic w środku się nie stało, gość nie zbadał mnie nawet, a dzisiaj na spokojnie przeczytałem zapis w epikryzie, że utraty świadomości nie było (więc nie musiał zostawiać na obserwacji, za co chyba dziękuję) i kazał mi po prostu wyjść bo nic mi nie jest. Doskonale widział, że mam problemy z chodzeniem i poruszam się z laską i znał sytuację. Nie ma zmiłuj, tam mnie przywieziono, na badania wożono, ale na koniec miałem do przejścia całe hektary wielkiego szpitala. Widać znał się na rzeczy, jakoś doszedłem…
W stanie wyśmienitego samopoczucia zaliczyłem jeszcze rodzinnego, który mnie jednak zbadał, chciał dać dwa tygodnie zwolnienia (niemożliwe), zajął się stłuczoną głową i polecił konsultację neurologiczną. Dzisiaj wyszło, że jest lekkie wstrząśnienie, bo lekkie mdłości i zawroty się pojawiły. Po konsultacji mogę na szczęście zostać w domu a jeśli objawy się nasilą, to już bez wrzasku mam przyjechać do zaprzyjaźnionego szpitala, gdzie co jakiś czas wlewam co nie co.
Nachodziłem się, najeździłem i nasiedziałem więcej niż na co dzień i chociaż dałem jakoś radę to więcej już nie chcę.. Na pytanie jak się dzisiaj czuję odpowiem, że różnie w zależności od części ciała, a ogólny wkurw już wyparował. Na szarpanie się z tamtym typem teraz nie mam siły, ale chyba sklecę jakieś pisemko tylko jeszcze nie wiem gdzie..
Jak dobry wujek dodam zaś, patrzcie pod nóżki gdy śliskie są dróżki…
ps. przepraszam za kilka słów…
15 Komentarzy
Skip to comment form ↓
sza...
30 stycznia 2013 na 22:59 (UTC 1) Link do tego komentarza
:) ufff całe szczęście że jesteś w jednym kawałku i nie było z tego nic poważniejszego… pismo sklecic trzeba i najlepiej w dwóch egzemplarzach jeden do dyrekcji szpitala, a drugi do NFZ( kitlami trzęsą jak slyszą o skardze do NFZ i póki co to jedyne co na nich działa, sama wypraktykowałam czas temu jakiś, bo stomatolog odmówił mi przyjęcia z bólem, bo „on terminów nie ma”, za to miał dłuuuuuugie bezrobotne) najważniejsze, że się nie polamaleś itp. no i uważaj na siebie bo się będę martwić… ścisk, hym hym i buziaki dla Was:)
Ps. wybacz te ortografy, ale ledwo na oczy patrzę
tomek
31 stycznia 2013 na 17:43 (UTC 1) Link do tego komentarza
Kaś jakie orty ;) uważam.. leżę sobie a dzisiaj nawet dałem se zmrozić na krio dupsko i kręgosłup bo dopiero zaczęło łupać ;) i uuulgę czuję..
sza...
10 lutego 2013 na 00:04 (UTC 1) Link do tego komentarza
czyś Ty oszalał???? żeby sobie tyłek dać odmrozić… brrrrr…. ;)
Latte36
31 stycznia 2013 na 00:45 (UTC 1) Link do tego komentarza
zaglądam i co czytam, ze koledze ślizgawki się zachcialo, a tak na poważnie dobrze, że tylko tak się skończyło…
pozdrawiam Was oboje :)
zawieszonaTD
31 stycznia 2013 na 17:13 (UTC 1) Link do tego komentarza
Ja nie miałam wczoraj żadnej intuicji, a dzięki wspaniałości polskich dróg spękałam wczoraj oponę w samochodzie. W porównaniu z Tobą to jednak nic. Ty czujesz się wstrząśnięty, a ja zmieszana. Kurwa, chuj, ja pierdolę… Nie przepraszaj za te kilka słów, bo ja ostatnio rzucam nimi na okrągło.
Uważaj na siebie, a pisemko skleć koniecznie! Należy się temu pseudo-medykowi.
No i… Skoro taki cierpiący jesteś, to może powinnam natychmiast wsiąść w pociąg i objawić się z tym sernikiem. Tyle że… Wiesz, ja trochę boję się tej Twojej milczącej Magdy ;)))
tomek
31 stycznia 2013 na 17:53 (UTC 1) Link do tego komentarza
Wiesz mojej milczącej Magdy bać się nie musisz.. ona bardzo lubi ciasto.. ;)) więc więc może.. :)
Asia
31 stycznia 2013 na 20:23 (UTC 1) Link do tego komentarza
Zatkało mnie…co za dupek z tego lekarza. Tomku dobrze żeś cały i masz sensownych lekarzy, którzy wiedzą po co nimi zostali. Pismo koniecznie napisz. Tak obraźliwe, wręcz poniżające traktowanie pacjentów nie powinno ujść mu płazem. Na to nie ma usprawiedliwienia. Osobiste problemy zostawia się za drzwiami domu, a nie przenosi do pracy. Ciepełko zostawiam – chociaż napisałeś, że Ci zimno ulgę przynosi;) Pozdrawiam Ciebie i Magdę:)
Asia
31 stycznia 2013 na 20:34 (UTC 1) Link do tego komentarza
Tomek spadamy z tej warty – ja już więcej takich przygód nie chcę. Jutro zaczyna się nowy miesiąc. Będzie dobry i dla Ciebie i dla mnie…mam nadzieję:)
anka
31 stycznia 2013 na 22:58 (UTC 1) Link do tego komentarza
Jejku:) dobrze że Ty cały! Krew mnie zalewa na to wszystk co się dzieje w naszej kochanej służbie zdrowia. A pisemka, oj koniecznie, koniecznie wyślij. Właśnie szkoda, że nie zareagowałeś, tak Ty jak i inni… ale to łatwo powiedzieć po fakcie. Pisma się przydadzą, może trochę utrą nosa!
pozdrawiam Was cieplutko:)
tomek
1 lutego 2013 na 11:59 (UTC 1) Link do tego komentarza
Cały ale pojękujacy ;) napisane będzie..
Pozdrawiam… :)
anka
8 lutego 2013 na 23:00 (UTC 1) Link do tego komentarza
oj wiesz…pojękujący to jeszcze nie koniec świata… najważniejsze, że cały:)
zawieszonaTD
2 lutego 2013 na 19:41 (UTC 1) Link do tego komentarza
No jak przygniótł, to nie będę naciskać, a już tym bardziej Tobą wstrząsać ;)))
No i… Od poniedziałku zacznę zbierać na pociąg ;)))
wlasnakaruzela
7 lutego 2013 na 21:18 (UTC 1) Link do tego komentarza
przygody :D
tomek
9 lutego 2013 na 18:04 (UTC 1) Link do tego komentarza
..przygody ;)
żabka
9 lutego 2013 na 15:04 (UTC 1) Link do tego komentarza
Tomasz, uważaj na siebie chłopaku… A tego lekarzyne od siedmiu boleści to bym tak potraktowała jak on innych ludzi! Sratata… też bym sie nie odezwała jak wszyscy inni ;))