Poranek Tomka jest dosyć specyficzny. I wcale nie chodzi o to, że dzieją się rzeczy jakie nie dzieją się w trakcie poranków innych osób. Po prostu wszystko trwa trochę dłuużej, czasami na kilka tur a co najważniejsze dosyć istotna jest w tym wszystkim logistyka i planowanie. W tym położenie rzeczy we w miarę spodziewanych miejscach, co pozwala zainteresowanemu zaoszczędzić sporo energii.
Taki poszukiwawczy bloker skutecznie bowiem rozpizdrza poranek, sam w sobie dosyć długi, a jednak napięty do granic możliwości w walce o stawienie się na czas w pracy. To ostatnie zdarza się niestety dosyć sporadycznie, ale nie że nigdy.. Na szczęście stało się już w pełni zaakceptowanym porannym rytuałem wkraczania Tomka do firmy, które to i tak jest przesunięte o godzinę od czasu rozpoczęcia pracy przez pozostałych współpracujących.
Dzisiaj jednak czas ten przesunął się o całe 40 dodatkowych minut.. Tomek bowiem uległ pewnej pokusie.. Mianowicie siedząc w przedpokoju na stołku i zaczynając wkładać buty, postanowił zmienić wierzchnie przyodzienie w postaci jednej luźnej koszuli na inną.
Błąd pierwszy – dodatkowe wydatkowanie energii i strata czasu… co za tym idzie wkradający się pośpiech i lekki chaos.
Błąd drugi – postawienie na owym stołku jedynych bezcennych okularów samych w sobie dosyć leciwych z głęboką myślą – pamiętaj o tym!
Tomek udał się zatem do pokoju, wyciągnął koszulę z szafy i dla wygody przebrania przeszedł do drugiego, gdzie wykonał wzmiankowaną czynność. W tym momencie pomyślał znowu stanowczo – pamiętaj o okularach! po czym zrobił 5 koślawych kroków i z impetem posadził swoje cztery litery na stołku.
I to był zasadniczy – błąd nr trzy, bowiem poczuł w tym momencie pod swoim dupskiem już nie okulary ale to co z nich zostało.
Okazało się zatem że Tomek ma wyjątkowo ulotną pamięć krótkotrwałą – tak na 4 kroki.
Nieco zrozpaczony, po mozolnym acz skutecznym wyrzuceniu sporej części zwartości szuflad i szafek, odnalazł stareńkie okulary niezbyt już dopasowane i w końcu dotarł do pracy. Po pracy udał się do optyka i bogatszy o kwit zamówienia i znajomość z panią okulistką powrócił do domu lżejszy o kilka stówek.
Dzień ten nauczył Tomka jednego, mianowicie, że nawet jeśli nie kochamy do końca tego co długo nosimy na swoim nosie nie warto mówić, że takie okulary są już do do dupy…